Yacht Klub Polski Bielsko    Poradnik
Kursy Ośrodki Morze Co wybrać z oferty
Szkolenia ISSA Port Kozin Mazury Jak się zapisać?
Rejsy Ośrodek Tresna Jez. Żywieckie Co zabrać na łódkę
Kalendarz szkoleń Sprzęt pływający Jak dojechać
Gadżety Imprezy Poznaj naszą kadrę
"
Barką po kanale Du MidiAutor: Machu 
Relacje z rejsów morskichOd Wiktora Kirschnera dostaliśmy relację z ciekawej wyprawy barką kanałem Du Midi we Francji. Zapraszamy do lektury!

No i stało się! Dałem się namówić na rejs barką po kanale Du Midi we Francji.

Kanał ten powstał na początku XVII w z inicjatywy króla Ludwika XIV i jego ministra finansów Colberta, na bazie projektu genialnego projektanta o nazwisku Pierr Poul Riquet. W założeniu miał łączyć dwa morza: Ocean Atlantycki od strony portu Bordaux i morze Sródziemne przy Marsylii. I tak też się stało, oficjalnie kanał napełniono wodą i otwarto w 1681 roku, i kanał ten bezawaryjnie do dnia dzisiejszego obsługuje ruch towarowy i turystyczny. Malownicze widoki, brzegi obsadzone platanami, zaciszne przystanie oraz system ciekawych śluz i mostów zwodzonych zapewnia niezapomniane atrakcje turystyczne.

Dodatkowo spotyka się po drodze prawdziwych włóczęgów, którzy zamienili swoje mieszkania lub domy na barki dzięki którym mogą podróżować bez końca po całej Europie.

Przygoda nasza zaczęła się od wynajęcia barki Penichette Flying Bridge w bazie firmy czarterowej Locaboat w Lattes. Barka długa na 14m, 4 podwójne kabiny z łazienkami, silnik Nanni diesel o mocy 50 kM i zbiorniki na wodę (dwa) o łącznej pojemności ok 600l. Byliśmy zachwyceni. Entuzjazm opadł trochę po zderzeniu z totalną niefrasobliwością (wiadomo, południowcy) obsługi biura. Pan „techniczny” łamaną angielszczyzną przekazał nam zatankowaną barkę i powiedział: Bon Voyage! Dla ciekawości powiem, że nikt z obsługi biura nie zapytał się nas czy mamy jakieś uprawnienia (we Francji nie ma takiego wymogu!), czy mamy jakieś doświadczenia w sterowaniu, było nie było tak dużą łodzią motorową (wg naszych, polskich kryteriów), Nic – wypożyczasz - Twój problem.

Na usprawiedliwienie firmy Locaboat podam, że dostaliśmy „poradnik kapitana barki” w trzech językach i dokładną mapę trasy z opisami (forma locji) - płatne 40 EUR. No i ubezpieczono nas na maksymalną kwotę, które to ubezpieczenia miało pokryć wszelkie nasze straty i szkody. Po kolejnej euforii – hurra, jesteśmy zabezpieczeni na maksa, doczytaliśmy drobnym drukiem klauzulę z której wynikało, że szkody wynikłe z winy kapitana barki nie podlegają ubezpieczeniu. I tym razem to mnie mina zrzedła, bo wg papierów właśnie zostałem nagle kapitanem barki o wdzięcznej nazwie „Pigasse”.

Dla wyjaśnienia dodam, że mam polski patent sternika jachtowego, byłem na paru rejsach na morzu, sterowałem jachtami dużymi (ok 16m), przybijałem do portów i marin, ale doświadczenia w sterowaniu barką po było nie było, wąskich, ciasnych i zatłoczonych kanałach i marinach nie miałem. Na dodatek byłem jedyną osobą na pokładzie, która miała pojęcie o tym co nas czeka i co może nam grozić. Reszta „załogi” poddała się bezgranicznie francuskiemu PiRowi i południowemu optymizmowi.

No, ale jak już zdecydowaliśmy się na tą „przygodę”, zapłaciliśmy wszystkie opłaty, to trzeba płynąć. Po trzech dniach w załodze nastąpił kryzys. Okazało się, że sam kapitan nie da rady wszystkiego zrobić samemu i że trzeba nauczyć się poprawnie cumować, umieć wiązać podstawowe węzły, pomagać przy śluzowaniu, oszczędzać wodę (nie wszędzie dało się zatankować) i wykonywać bez dyskusji polecenia kapitana, zwłaszcza gdy nie ma czasu na „demokrację”, szczególnie w trakcie manewrów w portach.

No ale jakoś po wielkich bojach i „cichych dniach załogi” szczęśliwie przepłynęliśmy ok 143 km, pokonaliśmy 18 śluz (uwaga na godziny pracy!) w siedem dni i dopłynęliśmy do kolejnej bazy firmy Locaboat w Argens Minervois niedaleko Carcassonne.

Na pytanie uważnych czytelników czy było warto odpowiem – tak, chociaż rejs, szczególnie dla mnie, nie był zbyt wypoczynkowy i bezstresowy. Oczywiście dużo jest w tym mojej winy, bo trzeba było zabrać z sobą przynajmniej jedną lub dwie osoby z jako taką znajomością żeglarstwa. Manewrowanie w pojedynkę tak dużą łodzią, szczególnie na małej przestrzeni nie jest łatwe i dziwię się bardzo „beztroskiemu” podejściu firmy czarterowej.

Szczególnie warto tutaj dodać, że byliśmy już trochę po sezonie, we wrześniu, a mimo to ruch na kanale był bardzo duży. Ciekawe jak to wygląda w sezonie wakacyjnym?

Z drugiej strony malownicze widoki, przyjazne przystanie, degustacje win i jedzenia oraz przygoda związana z tak historycznym, genialnie zaprojektowanym i wykonanym szlakiem wodnym warta była tych stresów. A załoga - jak to załoga, mam nadzieję że czegoś się nauczyli i coś zrozumieli, tak jak i ja z resztą.

W załączeniu parę zdjęć ilustrujących naszą przygodę.
Barką po kanale Du Midi
W przypadku jakiś pytań proszę o kontakt mailowy: wkirsch@unet.com.pl .

Z żeglarskim pozdrowieniem, Wiktor Kirschner

 
 



 


Nie masz jeszcze konta? Możesz je założyć. Jako zarejestrowany użytkownik będziesz miał dodatkowe przywileje jak np. konfigurowanie wyglądu strony, wysyłanie komentarzy z twoim imieniem i wiele innych.

Problemy z logowaniem?
· Więcej o Relacje z rejsów morskich
· Artykuły użytkownika Machu


Najczęściej czytany artykuł w Relacje z rejsów morskich:
Odrą z Koźla do Świnoujścia

Barką po kanale Du Midi | Loguj/Utwórz konto | 0 Komentarze
Komentarze są własnością ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialności za ich treść.
Oficjalny serwis Yacht Klub Polski Bielsko
Copyright © Yacht Klub Polski Bielsko